sobota, 10 października 2015

Rozdział 4 - " 'Bogini' Gwiazd"





Minął miesiąc. W szkole nie działo się nic ciekawego. Nastał dzień, w którym zaczęłam sobie coś uświadamiać... Ale jeszcze nie wiedziałam, co.

Trwały lekcje, aż w końcu zadzwonił dzwonek. Chwila, dzwonek po dziesięciu minutach lekcji? Nie, chyba coś pokręciłam... albo nie, jednak nie. Dzwonek był długi i głośniejszy, niż zwykle.
- Co jest? - Levy zakryła uszy. 
- Alarm! - krzyknęła Lisanna.
- Spokój, dzieciaki! - Pan Clive próbował opanować sytuację. - Po kolei, bez paniki! - wskazał na drzwi. Nim się obejrzał, wszyscy byli przy wyjściu ewakuacyjnym.

- Wszyscy są? - Macarov zaczął liczyć uczniów klasy 1A.
- Nie, brakuje kogoś... - rzekła Erza.
- Lucy! - stwierdził Natsu.
- Może być w środku... Lusia! - Levy zaczęła iść w stronę wejścia do szkoły. Wyprzedził ją Natsu. Nikt nie zdążył go zatrzymać.
...

Z dymu wyłoniła się kobieca postać, która próbowała dojść do drzwi. Gdy była już zaledwie 2 metry od swojego celu, przed nią pojawił się płomień, który powoli pochłaniał całą klasę. Blondynka była gotowa na śmierć. Padła na kolana i zakryła usta dłonią. Kaszlała coraz głośniej. W tym momencie, do sali wbiegł różowo-włosy chłopak. Cały ogień zaczął znikać. Lucy spojrzała na swojego "wybawcę".
- Głupku, to niebezpieczne! - skarciła go Heartfilia.
- Odezwała się. Co robiłaś podczas ewakuacji?! - zapytał chłopak.
- Spóźniłam się do szkoły... Prawdopodobnie, przyszłam po ewakuacji i skierowałam się w stronę sali. Nikogo nie było. Jedyne, co zastałam wewnątrz, to dym. A tak w ogóle, to nie mogłeś wcześniej zeżreć tych płomieni, idioto?! - wrzasnęła.
- A po kiego? Mogliśmy stracić lekcje! A tak, musiała się napatoczyć jakaś biedna dziewczynka, przez którą z całego planu nici! - skrzyżował ręce.
- Mówisz, jakbyś to Ty wywołał pożar... - powoli zaczęła "opadać" na ziemię. W końcu, gdy jej twarz zderzyła się z twardą, drewnianą podłogą, straciła przytomność. Natsu westchnął i wziął ją na ręce, po czym wyszedł ze szkoły.
- Pan Natsu! Pani Lucy! - Wendy od razu pobiegła w ich stronę.
- Lucy! - Gray i Erza również pognali w stronę Dragneel'a.
- Lucy, Lucy, obudź się! - nerwowo krzyczał Happy.
- Nic mi nie jest... - blondynka otworzyła oczy. Rozejrzała się po miejscu, w którym się znajduje. Stwierdziła, iż jest to dziedziniec szkolny.
- Cóż... Lekcje odwo- - nim dyrektor zdążył dokończyć, po uczniach się kurzyło. Dosłownie - został
kurz w powietrzu po ich gwałtownym "biegu". 
- Natsu! Możesz mnie już postawić! - krzyknęła zawstydzona blondynka.
- No, jak chcesz. Jemy u Ciebie! - uśmiechnął się szeroko. Na ten widok, serce Lucy zaczęło szybciej bić.
- Dobra... - odpowiedziała. Chłopak ją postawił z powrotem na gruncie.
...

- L-L-L-L-Lucy! Co to ma być?! - zapytał oburzony różowo-włosy.
- Jestem wegetarianką. - Lucy pokazała język.
- TO JEST SAMO ZIELSKO! - dodał.
- Nie klnij! - blond-włosa wiedziała, że szykuje się kłótnia więc zamknęła okno. 
- Jak to?! Twój mąż na pewno nie byłby zadowolony! - podniósł się z krzesła.
- "Byłby"?! Co mi sugerujesz?! - spojrzała mu prosto w oczy.
- Kto wie, czy w ogóle go znajdziesz! - również spojrzał jej prosto w oczy.
- Żadna by Ciebie nie chciała! - Heartfilia nie pozostała mu dłużna.
- Jesteś tego pewna?!
- Wal się! - uderzyła go z liścia, po czym wyszła z mieszkania. Poczuła nieprzyjemne ukłucie w sercu. Znalazła jakąś cichą, tajemniczą, mroczną uliczkę - można by było użyć więcej przymiotników, jednak nie chcę ich za bardzo "nawalać'' - i postanowiła usiąść pod jedną ze ścian kamienic. Kamienice były poniszczone, jak po jakimś kataklizmie. Słońce nie wychodziło w tej części miasta, były same ciemne chmury, jakby zaraz miał się rozpadać deszcz. Lucy zalała się łzami, powtarzając w myślach: "głupek, idiota". Nie chciała w owym momencie nikogo widzieć, jednak przeznaczenie miało inne chęci. Nad nią stała postać z parasolem. O dziwo, tylko wokół jej osi (nie wiedziałam, jak to inaczej nazwać dop. aut.) padał deszcz. Wszystko otaczała mgła :
- Kim jesteś? - zapytała niepewnie Heartfilia. Gdy mgła zniknęła, wyłoniła się kobieca postać. Miała niebieskie włosy sięgające do ramion. Ubrana była w odcieniu indygo. Oczy miała w podobnym odcieniu, co ubrania. Jej karnacja była strasznie blada, a czarne kozaki sięgały do kolan.
- Deszczową Kobietą. - odpowiedziała. Miała naprawdę przerażającą minę.
- Mieszkasz tu? Może powinnam sobie pójść... - blondynka wstała, otrzepując się z piachu.
- Nie boisz się mnie? - Deszczowa Kobieta zadała pytanie. - Cz-Czekaj... Nazywam się Juvia Loxer.
- Ja - Lucy wyciągnęła w jej stronę rękę. - nazywam się Lucy Heartfilia. - uśmiechnęła się promiennie.
- Heartfilia? - Juvia szybko puściła jej rękę i zaczęła się oddalać. Na jej twarzy, tym razem gościło przerażenie. - Odejdź! - krzyknęła. Z jej kieszeni wypadła mała, dziwna, biała maskotka (Tutaj macie pole do wyobraźni ^w^ Niech każdy sobie wyobrazi maskotkę Juvii xD dop. aut.)
- Proszę... - blondynka podniosła maskotkę z ziemi i oddała właścicielce.
- Dziękuję... - Loxer szybko pochwyciła swojego pluszaka i wtuliła go w pierś.
- Chwila... Deszcz nad Tobą... Czy to magia? - Lucy spojrzała pytająco na dziewczynę.
- T-Tak...
- Chodź ze mną do Akademii Fairy Tail! Tam nauczą Cię panować nad magią! - czekoladowo-oka znowu się uśmiechając, chwyciła nowo poznaną dziewczynę za rękę.
- Ale...
- Bez "ale", to nie było pytanie! - Heartfilia zaczęła ciągnąć ją w stronę swojego mieszkania.
...

- Happy, za ostro ją potraktowałem? - różowo-włosy chłopak nadal siedział w mieszkaniu swojej najlepszej przyjaciółki.
- Aye...
- Ale nawet najlepszym przyjaciołom zdarzają się kłótnie! - stwierdził Natsu.
- Też prawda. - niebieski kotek zaczął drapać się po główce. - Natsu, chcę rybkę!
- Dobra, chodźmy. - Dragneel wraz z exceedem poszli nad jezioro.

Siedzieli na trawie, słychać było odgłosy dochodzące z morskiego świata.
- Zakład, że złowię więcej rybek?! - zaczął śliniący się exceed.
- Chyba w Twoich snach! - w ten sposób zaczęli łowić. Rzecz jasna - nie robili tego zakładu na poważnie. Śmiali się.
...

Słońce schowało się, zniknęło z nieba. Zaczęło się ściemniać, pojawiły się gwiazdy. To nie była najzwyklejsza w świecie noc. To miała być bardzo znacząca noc. 
- Lucy - Juvia niepewnie na nią spojrzała. - Gdzie my jesteśmy?
- Ja... sama nie wiem. Wydawało mi się, że to tutaj i... - zatrzymała się, w jej oczach można było dostrzec strach. - J-Juvia, na jakiej ulicy mieszkasz?
- Ta ulica nie ma nazwy. Nikt nie wie, jak została zniszczona lub w jaki sposób powstała. Tak naprawdę, to ludzie tam nie mieszkają. Żyłam tam tylko ja... 
- Słyszałam legendę o Alei Nieskończoności... Niebo jest tutaj ciemniejsze, ciężko jest tutaj znaleźć żywą duszę. Jeśli zagłębisz się w nią zbytnio... N-Nie wydostaniesz się. - zapadła cisza. Nie trwała ona długo. W okolicy rozległ się odgłos kroków. 
- Musimy się schować! - pognały w stronę pobliskiego domu. Schowały się pod łóżkiem. Nie było to przyjemne doświadczenie. Od dawno nikt tam nie sprzątał, wszędzie był kurz i na dodatek śmierdziało stęchlizną. Dźwięków kroków już nie było słychać. Dziewczyny wyszły ze starego, opuszczonego domu. Ku ich zaskoczeniu, księżyc zaczął "zlatywać" na dół. Siedziała na nim kobieta w połyskującej, srebrnej sukni. Miała długie, jasnoniebieskie włosy. Była bardzo piękna.
- Me imię brzmi Bogini Gwiazd. - przedstawiła się. 
- Ale to chyba nie jest imię... - stwierdziła Lucy.
- Duchy Zodiakalne znajdują się w niebezpieczeństwie. Nasz najwspanialszy Król zesłał mnie tutaj, bym wezwała dziewczę o imieniu Lucy. - rzekła przepięknym, melodyjnym głosem.
- W niebezpieczeństwie? - głos blondynki zadrżał ze strachu o przyjaciół z drugiego świata.
- Jeśli chcesz ich uratować, musisz przejść trzy próby. - pokazała trzy palce. - Pierwsza - Próba Odwagi. Druga - Próba Uczciwości. Trzecia - Najbardziej znacząca: sprawdzi, czy Twe serce jest czyste i godne posiadania Magii.
- Czyste? - zadała pytanie samej sobie. - Dobrze, pomogę moim przyjaciołom z olbrzymią chęcią. 
- Spodziewaj się Pierwszej Próby w najbliższym czasie. - powiedziała przyciszającym się tonem głosu. Księżyc wrócił na swoje miejsce, a ona wraz z nim. Pojawiła się ścieżka prowadząca do centrum Magnolii. Lucy zaprowadziła Juvię do jej mieszkania.
- Boisz się? - zapytała Juvia.
- Nie do końca, tylko... Boję się o Gwiezdne Duchy... No super. Na dodatek pokłóciłam się z Natsu. Ale nie mam zamiaru pierwsza przepraszać. Po prostu... Nie chcę się z nim kłócić. Dlaczego? 
- Wszystko dobrze?
- Nie... to znaczy tak. - blondynka szybko się poprawiła. - Tutaj jest łazienka. Wykąp się i idź spać w moim pokoju. - dłonią wskazała drzwi do jej pokoju, po czym poszła do salonu  i położyła się na sofie. Szybko zasnęła.
Gdy Juvia skończyła brać kąpiel, wyszła już odświeżona z łazienki. Wzięła koc z sypialni i przykryła nim Heartfilię, lekko się uśmiechając.

-----



1 komentarz:

  1. Sam pomysł ciekawy, ale przez to że brak opisów, gnasz cholernie z akcją i czasami mocno się gubię. Przeskakujesz z jednego wydarzenia na drugie i ciężko się połapać o co chodzi, ale nawet nie jest źle ;)

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L