czwartek, 22 października 2015

Rozdział 5 - "Szkolny Teatrzyk"





Lucy zamknęła drzwi od mieszkania i poszła do szkoły. Po drodze myślała tylko o Gwiezdnych Duchach i o próbach, przez które miała przejść w najbliższym czasie. Gdy stanęła przed wielką, złotą bramą, uniosła rękę, by pchnąć ją do przodu. Właśnie wtedy zdała sobie z czegoś sprawę. Jej złote klucze... po prostu zniknęły. Panicznie zaczęła szukać pęku z kluczami po wszystkich kieszeniach. Znalazła tylko srebrne klucze. W tym momencie pojawił się Crux. 
 - Panienko Lucy, w Świecie Gwiezdnych Duchów panuje chaos! - krzyknął.
 - Co się stało? - zapytała.
 - Zodiakalne Gwiezdne Duchy zniknęły. Ich gwiazdozbiory także.
 - Moje klucze też zniknęły... Crux? - Południowy Krzyż zasnął. Blondynka wiedziała, że bardzo ciężko jest go obudzić, więc weszła szybkim krokiem do szkoły. Nie mogła iść na wagary - w końcu i tak sama by nic nie wymyśliła. Wbiegła do szatni. Gdy wyszła już przebrana, skierowała się w stronę sali, w której miała mieć zajęcia. 
 - Siema, Lucy. - radośnie rzucił Natsu.
 - Pf, już zapomniałeś o naszej kłótni, ancymonie? 
 - Jakiej kłótni? A, no tak. Przepraszam, nie powinienem był tego wszystkiego mówić. To fajnie, że jesteś wegetarianką i w ogóle... 
 - Dobra, tym razem Ci wybaczę. - usiadła na swoim miejscu, a różowo-włosy klapnął obok niej.
 - Cześć wszystkim. - przywitała się Charlotte. Każda osoba po kolei mówiła "Cześć, Charlotte'', tylko nie Lucy, która była pogrążona w myślach, a na jej twarzy można było dostrzec smutek i przejęcie.
 - Lucy? - zaczął Natsu. Nie zyskał odpowiedzi. - Lucy!
 - H-Hę? - spojrzała na niego.
 - Wszystko w porzą- - do sali "z buta'' wszedł nauczyciel.  
 - Klaso, proszę o uwagę! - krzyknął. Zapanowała cisza. - Dziękuję. Dyrektor poprosił nas, abyśmy wystawili sztukę. Tutaj macie wolną rękę - możecie wybrać, co tylko chcecie. Możecie nawet sami ją napisać. Strojami, ozdobami i tego typu pierdołami, też macie zająć się sami. Macie na to 3 godziny lekcyjne. Rzecz jasna - na wybranie sztuki. - szybko kończąc wypowiedź, wyszedł z sali.
 - Romeo i Julia! - zaproponowała Alice.
 - Lucy, Ty piszesz opowiadanie, więc... Może napiszesz dla nas scenariusz? - zapytała Levy, z nadzieją w głosie.
 - Emm... - nie wiedziała, co odpowiedzieć. Przecież musiała ratować Gwiezdne Duchy. - Natsu, Gray, Erza - możemy pogadać? - spojrzała na wymienione osoby.
 - Jasne.
Wyszli z klasy. 
 - Więc, co jest? - zapytał Gray.
 - Otwórz się, bramo Południowego Krzyża! Crux! - zobaczyli Heartfilię ze srebrnym kluczem w dłoni. Wokół niej zaświeciła złota poświata.
 - Niesamowite... - powiedziała krótko Erza.
 - Crux, wytłumaczysz im wszystko? - blondynka spojrzała na Gwiezdnego Ducha.
 - Jeśli Panienka im ufa... - opowiedział przyjaciołom Lucy wszystko po kolei. 
 - Lucy, jeśli chcesz, żebyśmy Ci pomogli, to oczywiście! - szkarłatno-włosa dziewczyna z powagą spojrzała na przyjaciółkę. 
 - Dziękuję. - podziękowała Lucy, zamykając bramę Południowego Krzyża. 
Reszta dnia minęła spokojnie. Była to już późna jesień, więc o godz. 16:20 było ciemno. Klasa 1A skończyła lekcje. Heartfilia spojrzała na ciemne niebo Księżyc? O tej godzinie? Nie, to niemożliwe. Mam omamy. przetarła oczy i ruszyła w stronę domu. Jedyne, o czym teraz marzyła, to po powrocie przywitać się ze swoją nową współlokatorką, po czym położyć się na łóżku i zdrzemnąć. Na samą myśl dopadały ją przyjemne dreszcze. Los jednak chciał inaczej. Z nieba znowu "spadł" księżyc, a siedząca na nim kobieta to ta sama, co wczorajszego wieczoru. 
 - Witaj! - uśmiechając się, pomachała do Heartfilii.
 - Nie możesz pojawiać się tak na środku ulicy! - skarciła ją Lucy. 
 - Dzięki mojej magii, nikt nas teraz nie widzi. Całkiem pożyteczne, co nie? Dzięki temu mogę obserwować ludzi i być przy tym niewidzialną!
 - Tak, tak. 
 - Dobrze, czas na na Pierwszą Próbę! - rzekła z ekscytacją w głosie. - Czy jesteś gotowa? - nie dając Lucy szansy na odpowiedź, teleportowała ją w zupełnie inne miejsce. - Powodzenia! - tylko to Heartfilia usłyszała "na odchodne".
...

Blondynka zaczęła rozglądać się po miejscu, do którego trafiła: był to las. Las pełen zieleni. Pełno w nim było kwiatów, drzew, rozmaitych roślin oraz zwierząt. Na czekoladowooką patrzyła się mała sarenka. Wtedy Lucy w oddali spostrzegła dym. Dym, który wędrował coraz bardziej w jej stronę. Co mam teraz zrobić? Jeśli tam się pali, może być niebezpiecznie... Ale mogą być tam zwierzęta, albo nawet ludzie. Po chwili zastanowienia, ruszyła w stronę, z której unosił się dym. 
Nie myliła się - drzewa płonęły, dookoła nie było nawet śladu po przyrodzie, która jeszcze chwilę temu zamieszkiwała to miejsce. Spojrzała wysoko w górę. Na kłębie dymu (dosłownie) siedział sobie jakiś facet. Miał na sobie biały garnitur... i miał afro, co trochę rozśmieszyło Lucy.
 - Hej, ty! To ty wywołałeś ten pożar?! - syknęła dziewczyna.
 - Tak, a co? - zapytał z ironią.
 - Złaź tutaj i spójrz na to, co zrobiłeś!
 - Doskonale wiem, co robię, smarkulo!
 - "Smarkulo"? W takim razie, smarkula jest dużo mądrzejsza, niż taki ''dorosły" człowiek! - krzyknęła. Gdyby był tutaj Natsu, Happy lub ktokolwiek ze szkoły... - dodała w myślach.
 - Spójrz za siebie. Te "biedne zwierzątka'' mogą za chwilę zginąć, jeśli ktoś im nie pomoże. - wskazał na zwierzęta, które z nadzieją wpatrywały się w Lucy. Dziewczyna spostrzegła wiadro leżące obok drzewa. Chwyciła je i napełniła wodą. Wykorzystując wodę, gasiła pożar. Było to niebezpieczne, nawet bardzo - w końcu, beż żadnej maski czy czegokolwiek, chodziła w miejscu ogarniętym przez dym. Ciężko jej było oddychać, ale dalej gasiła płomienie. W ten sposób udało się jej zgasić pożar. Kaszląc, z powrotem spojrzała w górę. Tajemniczego mężczyzny już tam nie było. Odetchnęła z ulgą - udało się jej uratować zwierzęta. Straciła przytomność.

Obudziła się w swoim łóżku. Juvia ze zmartwieniem się w nią wpatrywała.
 - Lucy! Dzięki Bogu, nic Ci nie jest! - objęła Heartfilię na powitanie.
 - Jak się tu znalazłam?
 - Nie wiem... Gdy weszłam do Twojego pokoju z zamiarem posprzątania, ku mojemu zdziwieniu, już się w nim znajdowałaś...
 - Nie ważne. - uśmiechnęła się promiennie. Wyciągnęła telefon i zadzwoniła po bandę. - Muszę Cię przedstawić paru osobom!
 - N-No, dobrze... 
 - Nie stresuj się tak. Nie masz czym, oni są naprawdę spoko. 
Bez pukania, do mieszkania Lucy wbili z buta Natsu, Gray, Erza, Levy, Wendy, Gajeel, Happy i Charla. 
 - Cześć, ludzie! - rzuciła blondynka.
Juvia prześwietliła każdego z osobna. Jej wzrok zatrzymał się na Gray'u, a serce zaczęło szybciej bić.
 - J-Jak się nazywasz? - zapytała.
 - No tak, muszę Ci wszystkich przedstawić. To jest Levy, to jest Natsu, to Gray, Erza, Gajeel i Wendy. - wskazywała na każdego po kolei. - A to Happy i Charla. - wskazała gestem ręki na exceedy.
 - I to z jej powodu mieliśmy koniecznie przyjść? - zapytał Gray.
 - Idioto, nie mów tak! - skarciła go Heartfilia.
 - Co za gbur! - warknęła Juvia.
 - Za kogo Ty się uważasz?! - spytał Gray.
 - Za dziewczynę! - odpowiedziała z ironią.
 - Zamknąć się! - krzyknęła Erza. - Bardzo miło Cię nam poznać. - spojrzała na Juvię, a potem znowu na blond-włosą. - Lucy... Co do tego przedstawienia, to napiszesz ten scenariusz?
 - Nie wiem... Przez incydent z Gwiezdnymi Duchami mam dużo spraw na głowie i nie mam czasu ani chęci na pisanie opowiadań, a co dopiero brania odpowiedzialności za pisanie scenariusza na te przedstawienie.
 - To tylko szkolny teatrzyk. - parsknął Gray.
 - Nie wiemy jeszcze, czy tylko uczniowie i rodzice będą to oglądać. - stwierdziła Scarlet.
 - Juvia, właśnie... Musisz zacząć chodzić do szkoły! - blondynka złapała swoją przyjaciółkę za ręce.
 - Chodzić... do... szkoły...? - powtórzyła to, co powiedziała Lucy zadając pytanie samej sobie.
 - Tak! W końcu, jesteś w naszym wieku! Jutro idziesz tam ze mną. - uśmiechnęła się promiennie.
 - Ale ja... nawet nie jestem zapisana.
 - Wszystko załatwimy, nie martw się. - spojrzała na zegarek, a potem na resztę. - Jest już późno, może zostaniecie na noc?
 - Jasne, jeśli nie ma problemu. - Erza odpowiedziała za wszystkich.
 - Dobra, w takim razie... - Lucy spojrzała na Juvię. - Dziwne... odkąd Gray tu wszedł, cały czas na niego patrzy... Juvia, Gray będzie spał w Twoim pokoju. Chyba nie masz z tym problemu, prawda? - chichocząc, spojrzała na przyjaciółkę.
 - Co? Oczywiście, że jest problem! Przecież ja jestem kobietą, a on mężczyzną! - krzyknęła.
 - Oj tam, oj tam! - nie chcąc słyszeć ich protestów, wepchnęła ich do pokoju.
 - Lucy, Wendy może spać na kanapie. Ja sobie rozłożę materac... - Erza ruszyła z Wendy w kierunku salonu.
 - Dobra, Natsu... W kuchni raczej nie będziesz spał. Łazienka też odpada...
 - Dlaczego nie w kuchni?! - zrobił minę zbitego psa.
 - Nie potrzebuję, żebyś wyżarł mi zapasy z lodówki! - na Heartfilię to nie podziałało. Otworzyła drzwi od swojego pokoju i gestem ręki mu przekazała, że może wejść.

Około 4 minuty temu, pokój Juvii

 - Ugh, nawet nie myśl, że będziesz spał na łóżku! - krzyknęła Loxer.
 - Nawet mi to przez myśl nie przeszło! - odkrzyknął Gray.
Zapanowała cisza. Juvia położyła się na łóżku, zaś Gray musiał ułożyć się na małej sofce. Obydwoje udawali, że śpią, chociaż tak naprawdę nie mogli zasnąć.

U Natsu i Lucy

Blondynka rzuciła chłopakowi koc i poduszkę.
 - Dobra, to ja już idę spać. Dobranoc. - usiadł na łóżku, przytulając poduszkę.
 - Chwila, gdzie masz zamiar się położyć? - spojrzała na niego pytająco.
 - Ech, głupiutka jesteś. Oczywiście, że na łóżku. - szeroko się uśmiechnął.
 - Chyba Cię głowa boli! - wyrwała mu poduszkę z rąk i przyłożyła nią zdezorientowanemu chłopakowi w głowę. - Śpisz tam! - wskazała na podłogę.
 - To ja wybieram kuchnię. - nadal trzymając koc, ruszył w kierunku kuchni.
 - Powiedziałam, że nie możesz spać w kuchni! - stanęła mu na drodze.
W owym momencie, Erza i Wendy się obudziły.
 - Możecie trochę ciszej? - czerwonowłosa (dziwnym trafem) znajdowała się w tym samym pokoju, co Natsu i Lucy.
 - NIE! - krzyknęli razem.
 - Pani Lucy, Panie Natsu, proszę, musimy rano wstać do szkoły. - Wendy przetarła oczy, stojąc obok Erzy.
 - Ech, no dobrze. - blondynka złapała różowo-włosego za ucho i wciągnęła do jej pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. - Dlaczego ja?
 - Leci na polsacie. - rzucił poduszkę i koc na podłogę, po czym się położył.
Lucy zaniemówiła. Natsu położył się na podłodze, posłuchał się jej. Bez słowa również się położyła, tylko na łóżku. Zasnęli w ciszy.
-----





1 komentarz:

  1. Początek był nawet dobry, a trochę później coś nie tak poszło. Jakbyś się śpieszyła w pisaniu :(

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L