sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 9 - "Odeszła"





   W rezydencji rodziny Lucy, jej ojciec popijał poranną kawę, jednocześnie przeglądając dokumenty. Ktoś zapukał do drzwi, po czym delikatnie je uchylił, cicho mówiąc "dzień dobry".
- Wejdź, Shiro. 
Shiro wszedł do gabinetu mężczyzny, po czym od razu zaczął rozmowę ze starszym Heartfilią.
- Więc... Juvia chyba zbliżyła się do Lucy na tyle dobrze, bym mógł zacząć działać. - powiedział, próbując przy tym uspokoić potrząsający się nadgarstek. Wszyscy - służba, znajomi, pracownicy z biura, nawet Shiro - zawsze, kiedy rozmawiali z Jude, można było usłyszeć lęk w ich głosie.
- "Chyba"? A więc nie masz stuprocentowej pewności? - zapytał Jude, donośnym i surowym głosem.
- Juvia raczej nie chce już dla pana pracować. Kiedy mnie zobaczyła, miałem wrażenie, iż za chwilę dostanie zawału... - zaśmiał się.
- To nie pora na żarty. Potrzebuję tutaj Lucy. Teraz. Rozumiesz? Jeśli jej tutaj nie sprowadzisz, nie tylko ja zaprzepaszczę szansę na wspaniały interes, ale i Ty zostaniesz zwolniony. - podkreślił dwa ostatnie słowa.
- T-Tak... a więc, od jutra mam zacząć? - spytał, by mieć pewność, że o to chodzi starszemu Heartfilii, mając nadzieję, że nie zdenerwuje go ta 'niepewność'.
- Masz zacząć jak będziesz uważał, że to odpowiedni moment. Czy to wszystko, co chciałeś mi powiedzieć?
- To już wszystko. - Shiro wyszedł z gabinetu. 
Odetchnął z ulgą, i od razu skierował się do wyjścia.


Tymczasem, w akademii słychać było śmiechy, kolędowanie i obijanie się sztućców o talerze. Wszyscy świetnie bawili się w swoim towarzystwie. Ten czas mógłby trwać wiecznie, a wkrótce miały nadejść niespokojne dni...
- Dobra, będę się zbierać. - czerwonowłosa wstała, lekko się uśmiechając i podeszła do drzwi.
Pomachała przyjaciołom na do widzenia, po czym wyszła z klasy i skierowała się do wyjścia z akademii.
- Cóż, też już będę lecieć. - Lucy zrobiła to samo, co Erza przed chwilą i również wyszła ze szkoły.


Szła jedną z ulic Magnolii, patrząc radośnie na błękitne niebo. Wpadła na mężczyznę, którego już wcześniej spotkała. To właśnie on oddał jej złote klucze. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jakim cudem? Skąd mógł wziąć jej klucze? O co w tym w ogóle chodzi?
- Pewnie masz milion pytań, prawda? Jeśli chcesz, zabiorę Cię do osoby, która wszystko Ci objaśni. - powiedział, uśmiechając się przy tym łagodnie. Jego uśmiech mówił 'Zaufaj mi'. Chociaż Lucy nie była chętna, by z nim iść, ciekawość ją zżerała.
- Dokąd? - zapytała w końcu, po długim namyśle.
- Do Twojego ojca. - dziewczyna wzdrygnęła na te słowa. Przeszły ją dreszcze. Czyżby tylko wydawało jej się, że nadeszły dni spokoju, a tak naprawdę, jej ojciec będzie prześladował ją do końca życia? 
- Zabierz mnie do niego, teraz. - spuściła głowę. W tym momencie, w jej głowie zapanował chaos. W brzuchu czuła coś nieprzyjemnego, jakby wstręt do jakiejś osoby. Czuła obrzydzenie do własnego ojca.
- Jak sobie życzysz.
Poszli w stronę przystanku autobusowego i sprawdzili godziny przyjazdów i odjazdów autobusów.
Usiedli na jednej z ławek. Zapadła krępująca cisza. Nawet tak bardzo śmiałego typa, jak Shiro, wygląd oraz usposobienie Lucy potrafił onieśmielić. Oboje modlili się w myślach, by ten autobus przyjechał jak najszybciej. Wtedy, Lucy zauważyła Juvię, stojącą naprzeciw nich.
- J-Juvia? Będę wie~ 
- Shiro! Zostaw ją w spokoju! To dobra dziewczyna, naprawdę, ona... nie zasługuje na takiego ojca, jak Jude! - krzyknęła Lockser, licząc na to, że Shiro jeszcze nie omotał Lucy swoimi gierkami, całkiem ją ignorując i nie zwracając uwagi na jej pytania.
- O, Juvia, dobrze, że już jesteś. Sama podjęłaś się tej pracy, pamiętasz? - zapytał, jakby powstrzymując się od śmiechu. W tym momencie, myślał, "jak Juvia mogła stać się... taka głupia?"
- Nie żartuj sobie teraz! Gdyby coś było w tym śmiesznego, ale... Ty zawsze taki byłeś! - krzyczała ze złością w oczach. Żałowała tych wszystkich złych czynów, które popełniła. Ona... wyrządziła tak wiele cierpienia innym ludziom, przez pracę dla Jude Heartfilii.
- Juvia, czy Ty... czy wy... pracujecie dla niego...? - mówiła, jąkając się, mając nadzieję, że to tylko koszmar, że Juvia taka nie jest, że zaraz się obudzi.
- Lucy, przepraszam... Wszystko było ukartowane przez Twojego ojca... Ta cała "Bogini", że się zgubiłyśmy, on ukradł Ci klucze, chciał Cię zwabić, ale Shiro widocznie mu zaproponował, że pomoże. - niebiesko-włosa ponownie spojrzała na chłopaka.
- Ile razy przyjdzie mi jeszcze cierpieć przez głupie zagrywki mojego ojca? Co on chce przez to osiągnąć? - mamrotała blondynka pod nosem.
- Lucy, naprawdę Cię polubiłam... Idę spakować swoje rzeczy i już się wynoszę. - Juvia szybko pobiegła do mieszkania Lucy, by się spakować.


Wyciągnęła swoją torbę spod łóżka, pakowała do niej wszystko po kolei - wszystko, co miała w szafie. Liczyła na to, że ucieknie z daleka od problemów. Gdy zdała sobie sprawę z tego, co tak naprawdę chce zrobić, bezsilnie padła na łóżko i zaczęła się śmiać przez łzy.
- Jestem beznadziejna... Teraz chcę uciec i kazać jej radzić sobie samej - zakryła twarz dłońmi. - Naprawdę beznadziejna... - powtórzyła.
- Juvia! - blond-włosa nastolatka wbiegła do pokoju. - Nie musisz się wyprowadzać, ja... Ci ufam! - zaczęła wyciągać z torby rzeczy, które Juvia już zdążyła spakować.
- Nie, muszę. Nie potrafiłabym teraz tutaj przebywać. - z powrotem spakowała swoją własność, i wyszła z mieszkania Heartfilii.
- Ona... już nie wróci? - usiadła na łóżku byłej współlokatorki, a następnie przetarła oczy. - Tak ciężko mi w to uwierzyć... To jej decyzja, a ja muszę być silna - zacisnęła pięść. - Czas, aby złożyć wizytę ojcu. - wstała i z powrotem ruszyła na przystanek autobusowy, układając w głowie to, co mu powie.


Levy nałożyła na nos okulary. Sięgnęła na swoją półkę z książkami, na której można było znaleźć wiele popularnych, jak i mniej znanych lektur. 
Ściany w pokoju dziewczyny miały kolor błękitny. Ogólnie, na wielkość był mały, ale znajdowało się w nim wszystko, co potrzebne - jednoosobowe łóżko w rogu pokoju, dębowe biurko, fotel, szafa i lustro. Na środku pokoju leżał okrągły, niebieski dywanik.
- Hmm, tak naprawdę, to jest jeszcze wiele książek, których nie czytałam, a nawet nie wiem o ich istnieniu... Jestem strasznie ciekawa, o czym opowiadają - wzięła do rąk książkę pod tytułem "Powściągliwa" i zaczęła ją czytać. 
Pochłaniała każdą literę, każdy wyraz, każdą stronę, nadzwyczaj szybko. Ktoś zapukał do drzwi jej pokoju. Słysząc delikatne pukanie, odłożyła lekturę na biurko i uchyliła lekko drzwi.
- Leviś, jesteś głodna? - w progu stała niska, lekko pulchna, dojrzała kobieta z czerwonymi okularami na nosie, ciemnymi oczami i granatowymi włosami. Była to mama Levy.
- Nie, dziękuję. Pewnie jutro znowu gdzieś jedziecie, tak? - zapytała, ze smutnym wyrazem twarzy.
- Tak, na tydzień do Barcelony. Od razu z Barcelony, pojedziemy do Włoch na parę dni - pogłaskała po głowie swoją córkę, posyłając przy tym ciepłe spojrzenie. - To ze względu na pracę.
- Nie... - odtrąciła jej rękę. - To nie ze względu na pracę! Mamo, masz czelność kłamać mi w żywe oczy?! Myślisz, że tego nie widzę?! Ciągle jeździcie za granicę, czasem mam wrażenie, że objechaliście już cały świat! Odkąd umarła ciocia, już nikt się mną nie interesuje! Zostałam sama, nie rozumiesz? W święta też będę sama. W Sylwestra i nowy rok również.. W poprzednich latach byłam z ciocią, więc podtrzymywało mnie to na duchu, ale obecnie, w wieku 16 lat już nie mam rodziców, a ciocia umarła, nie wróci! Pozostają mi tylko znajomi ze szkoły, bo wyprowadziliśmy się z dala od reszty rodziny! - trzasnęła drzwiami z całej siły, a następnie zamknęła je na klucz. Oparła się o ścianę i zsunęła się po niej na podłogę
- L-Levy... - pierwszy raz widziała swoją córkę w takim stanie. Ale to musiało też znaczyć, że córka pierwszy raz się przed nią otworzyła, pierwszy raz przez 16 lat...

----


7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. A teraz do rzeczy.

      Jestem pierwsza, cieszę się
      I z komplementuje cię
      Rozdział extra super jest
      A autorka jest the best
      Suszę ząbki, chociaż fakt
      Że humoru Levy brak
      Smutna, łzami się zalewa
      Matka za to szok przeżywa
      Cóż to będzie co się stanie
      Gdy Lucynka powie tacie
      Iż go bardzo nienawidzi
      I zabawiać się nie widzi
      Juvia cała załamana, więc cóż zrobić teraz ma
      Gdyż przez tatę tej blondynki, zaufanie straciła
      Z płaczem się wyniosła z domu
      Lecz na pewno wróci później
      I szczęśliwa będzie znowu
      Wszystko się w tym świecie miesza
      Jude swój plan przygotowuje
      W końcu będzie wielka heca
      Będą trudy, będą znoje
      Lucy teraz musi iść
      Drogą, która już wybrała
      I pokonać swego ojca
      By szczęśliwe życie miała
      Ja zaś tobie życzę tu
      Tego co byś ty zechciała
      Oraz modlę się do Boga byś pomysłów wiele miała.

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz, jak bardzo poprawiłaś mi humor tym komentarzem. Miałam naprawdę zły dzień ;/ Bardzo dziękuję!
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Kiedy nastepny rozdział???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać w tym tygodniu, a jeśli się nie pojawi, to na początku następnego ;)

      Usuń
  3. Chcę Naokiego c:
    ~Komentarz od tfej Aiko c:
    ~Pizdunio,.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L