sobota, 9 stycznia 2016

Rozdział 10 - "Nieznany"




 Stała pod rezydencją, zaciskając mocno pięści. Wzięła głęboki oddech, otwierając drzwi, i wypuściła powietrze. Weszła po schodach, rozglądając się wokół.
- Panienka Lucy! Co panienka tutaj robi? - jedna z kobiet pracujących dla Jude, nie mogła uwierzyć własnym oczom, widząc Lucy.
- Czy zastałam ojca? - zapytała, ignorując pytanie służącej.
- Nie, pojechał na jakieś spotkanie w interesach - w oczach kobiety nie można było dostrzec dawnej radości, nie było w nich dawnej chęci do życia.
- Rozumiem... Kiedy wróci? - Lucy nie chciała się tak łatwo poddać. Przyjechała, by raz na zawsze załatwić tą sprawę i wrócić do domu.
- Nie ma go już od godziny, więc powinien niedługo wrócić. Tymczasem, możesz na niego poczekać w gabinecie. Na pewno się ucieszy, widząc cór-
- Ucieszy? Bo pomyśli, że wróciłam i zgodzę się wyjść za mąż? Śmiechu warte. - parsknęła blondynka, patrząc się w podłogę.
- Lucy? - usłyszała głos, którego niegdyś się panicznie bała i od którego niegdyś chciała uciec. Odwróciła się na pięcie i spojrzała na ojca ze zgrozą w oczach.
- Witaj, "tatusiu". Chcę Ci coś oznajmić. Czy raczysz mnie wysłuchać? - zapytała ironicznie, marszcząc brwi.
- Nie przy służbie, niewychowana dziewucho! - szarpnął ją za ramię, pociągając do gabinetu.

Usiadła w fotelu, naprzeciw biurka swojego ojca. On usiadł przy biurku. Zapadła chwila ciszy, którą bardzo szybko przerwała dziewczyna.
- Mam już dosyć Twoich durnych zagrywek! Przestań mnie w końcu męczyć, daj mi żyć! Nie wyjdę za mąż, chociażby z powodu, iż mam 16 lat, nie rozumiesz?! - nie mogła powstrzymać tak długo kryjącej w sobie złości. Chciała powiedzieć mu, co o nim myśli i jak najszybciej wyjść, ale oczekiwała reakcji po słowach, które przed chwilą powiedziała.
- To nie są żadne "durne zagrywki", tylko szansa na wspaniały interes. Rodzina Heartfilia zostałaby najbogatszą w kraju, a przez Twoje widzimisię ta wielka szansa może przepaść! - również krzycząc, spojrzał w oczy swojej córce.
- To moje widzimisię? To Ty chcesz mnie zmusić do ślubu. Chcesz, bym wyszła za mąż za kogoś, kogo nie znam i nie kocham, byś Ty dostał kupę pieniędzy i został w tej norze do końca swoich dni! Ja nie mam takiej wizji przyszłości, chcę korzystać z życia i poślubić kogoś, kogo kocham - mówiła coraz ciszej, aż w końcu wstała i chwyciła torbę. - Daj mi w końcu spokój, jeśli zależało Ci na mamie i zależy Ci na mnie - swojej własnej córce. - na ostatnie słowa wypowiedziane przez Lucy, Jude zdjął okulary, zakrywając dłonią twarz.
- Myślisz, że nie cieszyłem się, kiedy przyszłaś na świat? Ja... kocham was obie i chcę dla Ciebie jak najlepiej, tu nie liczy się tylko ten cholerny interes... po prostu nie chciałem dopuścić do siebie tej myśli. Myśli, że zależy mi jeszcze na kimś i mam dla kogo żyć, ale wszystko zaprzepaściłem, traktując was obie jak szmaty - nastolatka zdążyła wyjść z pomieszczenia w trakcie wypowiedzi ojca. - Przepraszam... - szepnął do siebie, wstając od biurka. - Lucy, naprawdę przepraszam, ale chcę dla Ciebie jak najlepiej.


Padła na łóżko, a jej niebieskie kosmyki włosów zakryły jej zapłakane oczy. Chciała odizolować się od problemów, lecz nie mogła, to nie było takie łatwe. Mózg chciał, ale serce nie mogło tak po prostu zapomnieć.
- Na co ja liczę? Tak jest co roku. Nigdy nie spędziłam Wigilii z rodzicami. W zasadzie, to Sylwestra i nowego roku również. Z świętami Wielkanocnymi jest tak samo. Lany poniedziałek, tłusty czwartek... nawet nie obchodzę tych świąt. Jedynie w moje urodziny są w domu, chociaż i tak nie robię nic innego, poza zdmuchnięciem świeczki - leżąc, i prowadząc rozmowę z samą sobą, usłyszała pukanie do drzwi.
Wstała, ocierając policzek i poczłapała do wejścia. W progu stała jej przyjaciółka - Lucy, która przed chwilą wróciła z rodzinnego miasta.
- Mogę wejść? - zapytała. Nie czekając na odpowiedź, weszła do środka i zdjęła buty.
- Lu-chan, coś się stało? - zaczęła Levy, widząc, że coś jest nie tak. Potrafiła się poznać, ponieważ oczy Lucy zwykle świeciły radością, a nie pustką i... strachem. W oczach Lucy dało się wyczytać dwa słowa, których dotychczas bała się powiedzieć. Jej oczy mówiły "boję się", głośno i wyraźnie.
- Mogłabym zapytać o to samo... - torba wypadła jej z rąk. Nogi były obezwładnione, nie potrafiła panować nad własnym ciałem. Chwiejąc się, padła na kolana i schyliła głowę. - Kiedy byłam mała, kochałam ojca, pomimo tego, że był taki oschły i trzymał dystans. Teraz już wiem, dlaczego. Bał się do mnie zbliżyć, bo jeśli zbliżyłby się zbyt bardzo, nie potrafiłby wydać mnie za mąż bez mojej zgody... Pokochałby mnie.
- Bał się Ciebie pokochać? - Levy usiadła na podłodze, obok Lucy. - To jego strata. Ma wspaniałą córkę z wielkimi ambicjami, młodą, piękną, która swoim promiennym uśmiechem potrafi pocieszyć zapewne wielu ludzi, a przykładem jestem ja. Patrząc na Twój uśmiech, zawsze potrafiłam sobie radzić, ale teraz... teraz to wszystko przepadło. Za dwa lata będę pełnoletnia... Moi rodzice nie chcą spędzić ze mną Wigilii, a zostało nam tak mało czasu. Nie chcą nadrobić tych straconych szesnastu lat... - mocno zacisnęła pięści, po czym je rozluźniła i przyłożyła dłonie do twarzy. - Te ich ciągłe wymówki znam na pamięć.
Mocno zdziwiona Lucy, spojrzała swojej przyjaciółce w oczy. To musiało być dla niej ciężkie. Nigdy nie usłyszała od niej tak szczerego wyznania, więc teraz musiała pomóc. Mocno przytuliła Levy, cicho szepcząc "Ja się nie odwrócę. Postaram się zachować ten promienny uśmiech, byś Ty mogła dać sobie radę."


- Hmm, to już 23 grudnia, co? Jutro Wigilia.. W zasadzie, to nigdy nie biorę pod uwagę świąt - zajadając się piernikami, wielka miłośniczka słodyczy - Erza, rozmawiała przez telefon z Gray'em. - Święta, święta i po świętach. To tak szybko mija, a tak wiele przy tym zachodu - dalej jedząc pierniki, zauważyła przez okno Natsu, trzymającego coś w kieszeni. - Gray, kiedy ostatnio widziałeś naszego mądrego przyjaciela? - zapytała podejrzliwym tonem głosu, z lekkim uśmiechem na ustach.
- W zasadzie, to wczoraj, podczas Wigilii klasowej - z telefonu zabrzmiał zirytowany głos Gray'a. - Wiesz... mogłabyś zadzwonić do jakiejś przyjaciółki, czy coś.
- Oj, dobra~. Dziewczyny mają swoje sprawy na głowie, nie chcę im przeszkadzać - położyła telefon na stoliku, włączając głośnik.
- A ja to nie mam?! - krzyknął, coraz bardziej zirytowany postawą przyjaciółki Gray.
- A kiedy ostatnio widziałeś się z Natsu poza szkołą? - zadała kolejne pytanie, wpatrując się przez okno w przyjaciela.
- W sobotę - odpowiedział krótko Gray.
- On coś szykuje... To widać!
- Ech, Erza, muszę spadać. Właśnie przyjechała do mnie rodzina zza granicy... - szybko się rozłączył.
- Gray, nie ujdzie Ci to na sucho...

24 grudnia 2023

Już z samego rana, blondynka wstała z zamiarem obudzenia swojej przyjaciółki. Niestety, przypomniała jej się okrutna prawda, która rozwiała jej zamiary. Juvia wyjechała,  nie wiadomo, czy w ogóle kiedyś wróci. Położyła się z powrotem do łóżka, zakrywając kołdrą. Wtem usłyszała pukanie do drzwi. Bardzo wyraźne, wręcz walenie.
- Nawet w Wigilię nie dadzą spokoju... - przeklinając w myślach tych, którzy właśnie walą do jej drzwi, szybko poszła, by otworzyć.
- No, Lu-chan, dzisiaj Wigilia! - gromada, która stała przed drzwiami, wparowała do środka bez jakiejkolwiek zgody blondynki, a byli to Levy, Natsu, Happy, Erza i Cana.
Padła na kolana, łapiąc się na głowę i cicho szepcząc "Ratunku".
- Jejuu, same problemy z wami.. - westchnęła, podnosząc się z zimnego podłoża i przyglądając piątce przyjaciół.
- Lu-chan, upieczemy pierniczki? - zapytała Levy z iskrami w oczach. Ostatnio piekła je bardzo dawno temu, jak jeszcze jej ciocia żyła.
- Tia, jeśli Ci na tym zależy - odpowiedziała blondynka, powoli oswajając się z myślą, że dzisiaj nie odpocznie.
- W zasadzie, to wszystko na Wigilię ugotowałam razem z Juvią trzy dni temu - podrapała się po głowie.
- Trzy dni temu? Tak wcześnie? - zdziwiona Erza, widząc zakłopotanie Lucy, cicho westchnęła.
- Darmowe żarło! Mi pasi - wtrącił się wcześniej milczący Natsu.
- Levy-chan, idziemy piec pierniczki? - blondynka uśmiechnęła się, łapiąc przy tym Levy za rękę i prowadząc w stronę kuchni.
- T-Tak! - nastolatce przypomniało się to, że zwierzyła się Lucy ze swoich problemów, a ona teraz stara się zrobić wszystko, by pomóc. - Dziękuję... - cicho szepnęła.


30 grudnia 2023

Nadchodził Sylwester. Długo oczekiwany Sylwester, ponieważ cała klasa 1A miała zamiar spędzić go razem.
Lucy wstała wcześnie rano, wykonując swoją poranną rutynę, jak co dzień. Na biegu wyszła z domu. Widać było, iż się gdzieś spieszy. Usłyszała, że jej telefon wibruje. Wyjęła go i przeczytała chwilę temu otrzymaną wiadomość:
Od: Nieznany
Odwróć się...
Wystraszyła się. Bała się odwrócić, ale na myśl przyszła jej Levy, dla której jest wzorem. Zmarszczyła brwi, po czym szybko spojrzała do tyłu. Zamarła przez to, co zobaczyła...

------

W końcu wybrnęłam z tych świąt.. U nas styczeń, a w opowiadaniu ciągle święta XD Teraz (według mnie) rozpocznie się dość ciekawy wątek ^~^ Musiałam przerwać w tym momencie... Po prostu musiałam.

4 komentarze:

  1. Wreszcie zebrałam się w sobie i naskrobałam komentarz! Chyba zasłużyłam na ciastko w nagrodę...

    Idealnym podsumowaniem jest ,,święta, święta i po świętach''. W sumie to... liczyłam, że jeszcze trochę pobędą, śmiechu warte, ale spodobał mi się ten świąteczny klimat, czas umierać, dożyłam dnia, w którym to się stało.
    Erza i Gray... Ta ich rozmowa była bezbłędna, uśmiechałam się do monitora, czytając.
    Ojciec Lucy... on dobrze spełnia swoją rolę, wzruszyłam się.
    Levy i pierniczki... też na plus.
    No i końcówka... Żądam kolejnego rozdziału... najlepiej zaraz!
    No dobra, ten komentarz i tak już emanuje głupotą, więc podsumuję krótko.
    Świetny rozdział, oby więcej takich, będę czekać na kontynuacje.
    Pozdrawiam i życzę dużych pokładów weny twórczej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że zasłużyłaś na ciastko w nagrodę!
      Cieszę się, że podobał Ci się świąteczny klimat, ale trzeba już ruszyć z akcją, gdyż zostało wiele wątków do rozwinięcia. Bardzo mnie ucieszyło to, iż uśmiechałaś się do monitora podczas czytania rozmowy Erzy i Gray'a ^^ Ojciec Lucy... myślę, że w pewien sposób chce dla niej dobrze ;)
      A co do kolejnego rozdziału, to pojawi się on około środy/czwartku, a przynajmniej się postaram, żeby tak było ;)
      Cieszę się, że moje wypociny się spodobały.
      Ślę cieplutkie pozdrowienia ;*

      Usuń
  2. Komentarz. ༼ つ ◕_◕ ༽つ

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Domi L